Sobota, 07 Grudnia 2024 roku.

Ekspert: Przekonanie ministra, że na imporcie mleka tracą polscy rolnicy jest fałszywe

– Minister Ardanowski próbuje upowszechniać fałszywe przekonanie, że na imporcie mleka tracą polscy rolnicy. Jest to błędne założenie, bo mleczarnie i tak nie kupiłyby tego produktu na polskim rynku, więc sprowadzają je z zagranicy – mówi w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Tadeusz Wojciechowski, szef Fundacji Polskie Forum Bezpieczeństwa Żywności.

Adam Tubilewicz, Portalspozywczy.pl Jak ocenia pan ujawnienie przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi listy podmiotów importujących mleko i sery? Minister Ardanowski przekonuje, że chodzi mu o "wspieranie polskiej gospodarki" i odpowiedzialność firm w czasach kryzysu. Tymczasem widzimy, że w przypadku mleka importowane są niewielkie ilości i to np. surowców, których na rynku krajowym pozyskać jest trudno, np. mleka ekologicznego. Kto ma rację? A może prawda leży pośrodku?

Tadeusz Wojciechowski, szef Fundacji Polskie Forum Bezpieczeństwa Żywności: Prawda nigdy nie leży pośrodku, zwłaszcza wówczas gdy podmioty branży rolno-spożywczej działają na wspólnotowym rynku gwarantującym swobodny przepływ ludzi, usług oraz towarów i są za to karane. Eksperci Polskiego Forum Bezpieczeństwa Żywności są mocno zaniepokojeni nieodpowiedzialnym zachowaniem ministra rolnictwa w tym zakresie. Stygmatyzowanie importerów mleka i publiczne ich biczowanie, czyli umieszczanie na stronie MRiRW nazw mleczarni, ilości oraz asortymentu sprowadzanego z zagranicy towaru jest kuriozalne i niezgodne z prawem. Minister bawi się w wychowawcę postaw „patriotycznych” jak za czasów PRL-u, kiedy działacze partyjni piętnowali „kułaków”, i „rekiny finansjery” zapominając, że prywatne firmy działają na wolnym rynku i kierują się rachunkiem ekonomicznym. W tym przypadku nie ma limitów importu, więc nie jest ważne jakie to są ilości, duże czy małe, ponieważ importerzy doskonale wiedzą jakie ilości i asortyment są im potrzebne. Minister Ardanowski próbuje upowszechniać fałszywe przekonanie, że na imporcie mleka tracą polscy rolnicy. Jest to błędne założenie, bo mleczarnie i tak nie kupiłyby tego produktu na polskim rynku, więc sprowadzają je z zagranicy. Stawianie pod pręgierzem importerów mleka, jest kolejną próbą konfliktowania producentów z przetwórcami mleka ze strony MRiRW. Podobne działania ministra rolnictwa obserwujemy zresztą na rynkach mięsa i owoców.

Minister zapowiedział już, że podobne informacje będą publikowane co kwartał, także na temat importu mięsa. Jak ocenia pan możliwe skutki tego działania, zwłaszcza że wśród konsumentów pojawia się wiele głosów popierających działania ministra i potępiających wymieniane firmy?

Populiści potępiają wymieniane firmy szukając kozłów ofiarnych i przyczyn złej sytuacji na rynku mleka. Adresatem tego przekazu są głównie rolnicy, których minister próbuje wykorzystywać do politycznych celów. Z zapałem godnym lepszej sprawy zajął się tematem zastępczym, wywołując emocje oraz grając na wrażliwej patriotycznej nucie, bo tak mu wygodnie. Jest wiele ważniejszych spraw, którymi minister powinien się zająć. Producenci oczekują otwierania nowych rynków zbytu, uzgodnień w zakresie świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych, udrażniania łańcuchów dostaw, a nie piętnowania importerów mleka czy mięsa.

Jest wiele ważnych tematów, które czekają na ministra rolnictwa. Dokończenie rozgrzebanej reformy urzędowej kontroli żywności, prace nad od lat zapowiadaną ustawą weterynaryjną, wciąż nie wypłacone odszkodowania za ubiegłoroczną suszę, a także problemy z tegoroczną suszą. Konsumenci są ciekawi dlaczego wciąż w zagranicznych marketach nie są sprzedawane nasze produkty, a niektóre udają polskie podszywając się pod nie, jak w przypadku egipskich ziemniaków czy hiszpańskich owoców i warzyw. Tu jest pole do popisu dla ministra, bo podległe mu służby inspekcyjne wciąż działają opieszale w tym zakresie.

Czy publikowanie tego rodzaju list może zagrozić eksportowi polskiej żywności? Wiemy przecież, że od lat w podobny sposób atakują nas Czesi. 

Oczywiście, że publikowanie tego rodzaju list może zagrozić eksportowi. W dobie pandemii coraz częściej dochodzi do działań protekcjonistycznych. Czesi od wielu lat wykorzystują skwapliwie każdy pretekst żeby kwestionować jakość i bezpieczeństwo polskich produktów. Upublicznianie wrażliwych danych stanowiących tajemnicę handlową firm jest łamaniem prawa i psuciem dobrego obyczaju. Niestety podległy MRiRW Główny Inspektorat Weterynarii udostępniając ministrowi te dane staje również w konflikcie z prawem. Informacje o imporcie są przeznaczone wyłącznie do wiedzy inspekcji weterynaryjnej w celu identyfikacji produktów w razie gdyby zaszła konieczność wycofania ich z rynku ze względu na jakość i bezpieczeństwo.

W sytuacji szalejącej pandemii, zerwanych łańcuchów dostaw, również na rynku mleka, działania ministra są szkodliwe i niepotrzebnie dolewają oliwę do ognia. Minister może zachęcać do kupowania polskich towarów, natomiast nie może ingerować w handlowe działania prywatnych firm. Mleczarnie mogą skierować sprawę na drogę postępowania sądowego przeciwko ministrowi rolnictwa, ponieważ ich dobre imię jest wystawione na szwank jako działania rzekomo wstydliwe i niepatriotyczne. Minister przedstawia importerów jako „cwaniaków”, którzy gdy ojczyzna w potrzebie skupują „obce” mleko. Są to działania sprzeczne z interesem polskiej gospodarki rolno-żywnościowej.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: www.portalspozywczy.pl

 

Artykuły powiązane

Ta strona używa plików cookies polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close