Czwartek, 24 Kwietnia 2025 roku.

Polska na fali

Polski sektor rybacki jest na wznoszącej fali. Przed nim jednak wiele wyzwań, perspektywa dalszego rozwoju, a także problemów, które należy rozwiązać. O rozwoju rybactwa i akwakultury dyskutowano podczas konferencji rybackiej w Berlinie. Jakie są najważniejsze wnioski z międzynarodowej debaty, porozmawialiśmy z Mirosławem Purzyckim, prezesem Organizacji Producentów Ryb Jesiotrowatych.

Maria Sikorska: Jak zmienił się sektor rybacki w  ciągu ostatnich lat?

Mirosław Purzycki: Od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, w naszym sektorze rybackim nastąpiły imponujące i bardzo widoczne zmiany. Tylko z Programu Operacyjnego "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich na lata 2007-2013" przekazano ponad 4 miliardy złotych, które trafiły do rybaków, armatorów statków, organizacji zrzeszających rybaków i hodowców ryb, Rybackich Lokalnych Grup Działania, zakładów przetwarzających ryby, zarządów portów, samorządów oraz urzędów marszałkowskich.

M.S.: Polska jest europejskim potentatem w przetwórstwie rybnym?

M.P.: Jak najbardziej. Wszystko dzięki ogromnym inwestycjom. Zakłady przetwórcze zostały zmodernizowane, zbudowane od podstaw, powiększone. Są one nowoczesne nie tylko na skalę Europy, ale i całego świata. Aż 60% tej produkcji trafia za granicę i zaczynamy z jej jakości słynąć. Polskie przetwórstwo ryb jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się sektorów naszej gospodarki.

M.S.: Biznesmeni zajmujący się przetwórstwem ryb odnieśli ogromny sukces, ale nie tylko. Zmieniły się polskie gospodarstwa rybackie.

M.P.: Wsparcie m.in. z Programu Operacyjnego” Ryby” 2007-2013 pozwoliło na stworzenie lub znaczące rozbudowanie ponad 400 gospodarstw rybackich oraz utrzymanie 550 gospodarstw hodujących ryby tradycyjnymi metodami, które wspomagają ochronę, a nawet poprawę stanu środowiska naturalnego. 

M.S.: Środki z unijnych Programów Wsparcia dla Rybactwa już przyniosły wiele pozytywnych zmian, a nowa jej perspektywa spowoduje kolejne?

M.P.: Program Operacyjny "Rybactwo i Morze" na lata 2014-2020 ma siedem priorytetów. Nowymi obszarami wsparcia są m.in. rynek rybny, gromadzenie danych oraz zintegrowana polityka morska. Wspierane będą te sektory, w których powstaną miejsca pracy oparte o nowe technologie produkcyjne. Dużą rolę w rozwoju tej gałęzi gospodarki będą odgrywać osiągnięcia naukowe. Naszemu krajowi przyznano ponad 531 mln euro, co wraz z wkładem z budżetu krajowego, daje ok. 710 mln euro. Oznacza to, że jesteśmy w czołówce państw, które otrzymały najwięcej środków – alokacja ta stanowi jedną z 4 najwyższych w Unii Europejskiej. Polska plasuje się tuż za Hiszpanią, Francją i Włochami. Co ważne, w ramach priorytetów, pomoc finansowa obejmować będzie nie tylko tradycyjnie rozumiane wsparcie sektora rybackiego, tak jak miało miejsce w perspektywie finansowej 2007-2013, ale również nowe komponenty dotychczas finansowane z innych niż Europejski Fundusz Rybacki na lata 2007-2013. Z PO Ryby 2014-2020 wsparcie będzie mogło dotyczyć także: rynku rybnego, kontroli i egzekwowania przepisów, gromadzenia danych oraz zintegrowanej polityki morskiej. Wsparciem będzie objęte, podobnie jak w PO RYBY 2007-2013, oprócz rybołówstwa morskiego, także rybołówstwo śródlądowe oraz akwakultura, i w niewielkim zakresie przetwórstwo.

M.S.: Jakie najważniejsze wyzwania stoją teraz przed sektorem rybackim?

M.P.: Jest ich wiele. Z pewnością bardzo ważna jest kwestia zarybiania w wędkarstwie rekreacyjnym, o czym podczas konferencji mówił prof. dr Robert Arlinghaus z Instytutu Rybactwa Śródlądowego i Ekologii Wód im. Leibniza w Berlinie. Wędkarstwo to jednocześnie nie tylko sprawne i efektywne łowienie (pozyskiwanie) ryb, ale przede wszystkim nieograniczona możliwość rekreacji, obcowania z przyrodą i współodpowiedzialność za ochronę przyrody i środowiska wodnego. Znaczenie tych walorów wędkarstwa także wzrośnie, a w przyszłości będzie decydować o społecznej i ekonomicznej randze rybactwa rekreacyjnego. Tak się historycznie ułożyło, że nasz Związek- Polski Związek Wędkarski, jest jedyną organizacją społeczną w Polsce, a bodaj i jedyną w Europie, która w ciągu ponad 60 lat działalności, nieprzerwanie zajmuje się gospodarką rybacką połączoną z wędkarstwem oraz ochroną i zarybieniami użytkowanych przez siebie wód. Dzięki tym działaniom udało się zachować wielką różnorodność gatunków ryb, a także odbudować populacje tych, które były zagrożone wyginięciem.

M.S.: Ważne jest także zarybianie wód śródlądowych, co również podkreślano podczas konferencji.

M.P.: Polski Związek Wędkarski prowadzi w kilkudziesięciu obiektach zarybieniowych chów i hodowlę ryb niezbędnych do zarybień wód śródlądowych. W obiektach tych nie zajmuje się na większą skalę produkcją ryb handlowych (konsumpcyjnych), jest natomiast największym w kraju producentem materiału zarybieniowego ryb rzecznych i łososiowatych, zabezpiecza na własne potrzeby produkcję ryb drapieżnych, a także siei i sielawy. Nowoczesne wylęgarnie narybku prowadzone przez nasz Związek, we współpracy z wieloma jednostkami naukowo-badawczymi, opracowują i wprowadzają nowe technologie produkcyjne, przyczyniając się do zwiększenia różnorodności materiału zarybieniowego dostępnego w kraju. Tak ogromna skala działalności na rzecz zagospodarowania wód śródlądowych wymaga od Związku wielkiego wysiłku organizacyjnego, finansowego, a przede wszystkim profesjonalizmu w zasadach prowadzenia gospodarki rybackiej i wędkarskiej. By podołać temu ogromnemu zadaniu w skali, jakiej oczekują od nas zarówno członkowie PZW, jak i goszczący u nas cudzoziemcy oraz niezrzeszeni wędkarze PZW, do realizacji swoich zadań statutowych zatrudniamy około 600 pracowników, w tym licznych ichtiologów i innych wysokiej klasy specjalistów. Rosnące koszty gospodarki rybackiej i wędkarskiej powodują także, iż co roku rosną składki członkowskie przeznaczone na zagospodarowanie i ochronę wód. Cokolwiek więc nie mówić o atrakcjach wędkarstwa, trzeba także pamiętać o wkładzie, jaki wnoszą wędkarze do rybactwa śródlądowego i jego efektywności w produkcji zdrowej żywności w postaci złowionych ryb. Dlatego przy planowaniu wszelkich regulacji prawnych dotyczących rybactwa i wędkarstwa należy pamiętać, iż rybactwo śródlądowe dostarcza na polskie stoły ponad 40 tys. ton ryb, a w tym prawie 16 tys. ton stanowi efekt połowów wędkarskich.  

Jesiotr 

M.S.: Latające drony nad wodami czy wykorzystywanie telemetrii, to przyszłość sektora rybackiego?

M.P.: Musimy być ze wszystkim na bieżąco, a także z niektórymi działaniami wybiegać w przyszłość, więc tak. Monitorujemy obecnie siedliska ryb w wodach płynących z wykorzystaniem dronów. „Latający strażnik” jest wyposażony w wysokiej jakości kamerę, z której obraz na żywo przesyłany jest na ziemię. Dzięki niej, operator może błyskawicznie reagować i wysłać patrol w miejsce, w którym dochodzi do kłusownictwa. Z kolei telemetria jest bezprzewodową formą przekazywania informacji za pomocą fal radiowych (VHF, UKF), akustycznych, systemu GPS, czy też pasywnych transporderów (PIT). W badaniach ichtiologicznych wykorzystywana jest do lokalizacji ryb zwykle z dużej odległości, bez ingerowania w ich behawior. Bez wątpienia, telemetria jest jedną z efektywniejszych, a jednocześnie ekscytujących metod poznania biologii i ekologii ryb. Dzięki nadajnikom o unikatowej częstotliwości nadawanego sygnału możliwa jest indywidualna identyfikacja każdej ryby. Metody telemetryczne pozwalają uzyskać znacznie więcej informacji w porównaniu do konwencjonalnych metod znakowania, a zastosowanie nadajników z odpowiednimi sensorami umożliwia precyzyjną charakterystykę środowiska, w którym przebywa ryba. Badania telemetryczne mogą być prowadzone przez cały rok, a ryby lokalizowane przez całą dobę. Bardzo często telemetria jest jedyną rzetelną metodą pozwalającą ocenić efektywność zarybień, przeżywalność ryb, zachowania rozrodcze, dobową aktywność, czy też preferowane siedliska.

M.S.: Podczas konferencji, sporo czasu poświęcono problemowi presji zwierząt rybożernych na ichtiofaunę i rybactwo.

M.P.: To bardzo złożony problem, z którym się borykamy – my Polacy, ale także przykładowo Francja. Wiele strat powodują foki i kormorany. Problem na stawach powodowany przez żerujące kormorany zaczął się w momencie istotnego wzrostu populacji tych ptaków. Przykładowo, wyliczono, biorąc pod uwagę kormorany żerujące na obiektach stawowych usytuowanych w granicach Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka „Opolszczyzna”, że straty w wyniku ich żerowania dla hodowców wynoszą między 925 tysięcy a 1 mln 632 tys. złotych. W naturalnych zbiornikach kormoran żywi się głównie płocią, jazgarzem i okoniem, natomiast na stawach w pokarmie dominuje oczywiście młody karp. W naturalnych zbiornikach kormorany nie wykazują preferencji pokarmowych w kierunku ryb cennych gospodarczo, takich jak węgorz, sandacz, szczupak czy leszcz. Na wzrost populacji kormorana pośrednio miał wpływ człowiek – poprzez zanieczyszczenie zbiorników wodnych, co doprowadziło do nasilenia zjawiska eutrofizacji i wzrostu populacji płoci, pokarmu preferowanego przez kormorana.

M.S.: Podczas konferencji wiele czasu poświęcono dyskusji dotyczącej restytucji populacji ryb.

M.P.: Tak, bo to niezwykle istotne. Przykładowo, ryby jesiotrowate to jedna z kilku żyjących grup prehistorycznych reliktów świata zwierząt. Ryby te bytują na naszej planecie od tysięcy lat. W XIX wieku była to bardzo popularna ryba, którą intensywnie eksploatowano rybacko. Nadmierna eksploatacja rybacka, zabudowa hydrotechniczna rzek i pogarszające się warunki środowiskowe spowodowały gwałtowny spadek populacji jesiotra w Polsce. Ostatni dziko żyjący jesiotr w Polsce został odłowiony w Wiśle niedaleko Chełmna w 1965 roku. Natomiast ostatni udokumentowany okaz tej ryby złowiono w Estonii w 1996 r. Po wielu latach wydawało się, że ta długowieczna ryba przepadła bezpowrotnie. Nadzieję dały nam badania genetyków, którzy stwierdzili, że bytujące niegdyś w naszych wodach jesiotry, pod względem genetycznym pasują do występującego w rzekach św. Jana i Wawrzyńca (terytorium Kanady) jesiotra ostronosego. Widząc szansę na przywrócenie naszej ichtiofaunie tak cennego gatunku, podjęto próby pozyskania materiału zarybieniowego i tym samym rozpoczęto prace nad restytucją jesiotra. Województwo Kujawsko-Pomorskie wraz z Okręgiem Polskiego Związku Wędkarskiego w Toruniu realizuje wspólny projekt pn. „Restytucja jesiotra ostronosego i tworzenie stad selekcyjnych oraz promocja zasobów przyrodniczych województwa kujawsko-pomorskiego”, którego zadaniem jest odtwarzanie tego cennego gatunku ryby. Teraz działamy dalej w tym zakresie. Podjęliśmy podczas konferencji wspólną inicjatywę w celu restytucji jesiotra bałtyckiego. Nasze wnioski przekażemy „Helcom Action Plan”. Proszę trzymać kciuki, by się udało.

M.S.: Będę! Dziękuję za rozmowę.

zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin

 

Artykuły powiązane

Ta strona używa plików cookies polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close